Próbne egzaminy maturalne – czyli cała prawda o wiedzy uczniów

Sprawdzanie testów, zliczanie punktów, nanoszenie ich na arkusze, zrobienie zestawień zbiorczych i wyciągnięcie wniosków zajmie nauczycielom kilka wieczorów. Wyniki zostaną następnie przedstawione uczniom (pod rozwagę) oraz rodzicom na wywiadówce, aby stosownie do indywidualnych osiągnięć: nagrodzili lub zdyscyplinowali swe pociechy.

Poniżej, krótkie sprawozdanie z próbnych egzaminów maturalnych widziane oczami uczennicy klasy czwartej.

22 listopada Grupa czwartoklasistów jest już niemal w komplecie. Tłoczymy się na korytarzu przed salą gimnastyczną oczekując na rozpoczęcie próbnego egzaminu maturalnego z języka polskiego. Każdy myślami siedzi już przy ławce ,oczywiście jak najdalej od komisji, i "poci się" nad arkuszem stworzonym przez wydawnictwo OPERON.

Nie wszyscy uczniowie okazują swoje zdenerwowanie. Można podzielić nas na trzy wyraźne grupy. Pierwsza – to tzw. „olewacze’’. Wizja pisania testu nie robi na nich żadnego wrażenia, można nawet powiedzieć, że cieszą się z tego faktu, gdyż mniej czasu spędzę na lekcjach. „Podenerwowani” uczniowie dzielą się swoimi przypuszczeniami, co do tematu wypracowania, przepytują się z ważniejszych lektur chcąc ukryć fakt że nie do końca są pewni swojej wiedzy. „Panikarze” chodzą z kąta w kąt powtarzając każdej napotkanej osobie, chętnej ich wysłuchać że nic nie umieją i na pewno nie zdadzą.

Nasze rozmowy przerywa informacja: otwarto salę gimnastyczną a tym samym pora zająć swoje miejsce w ławce. Na te słowa serce niejednego ucznia zabiło mocniej. Można było usłyszeć hasła takie jak "Armagedon” lub "Nadchodzi rzeź niewiniątek”.

Rozwiązywanie testu przebiegało bez zakłóceń. O dziwo nawet największe marudy siedziały bardzo spokojnie. Egzamin z języka polskiego trwał 170 minut. Gdy wskazówki wskazały godzinę 12.00 uczniowie zaczęli opuszczać "salę tortur".

Jak to często bywa na egzaminach, gdy tylko wyszliśmy z sali, wielu osobom "przyszły do głowy" spóźnione, dobre rozwiązania zadań.

23 listopada Tego dnia, przed egzaminem z matematyki uczniowie byli spokojni, za spokojni. Na korytarzu przy sali gimnastycznej słychać było tylko ciche rozmowy przerywane okrzykami zapominalskich, panikujących uczniów: „czy ktoś ma pożyczyć linijkę lub kalkulator?”.

Większość uczniów bardzo przejmowała się tym testem. Powszechnie wiadomo, że matematyka jest najtrudniejszym egzaminem maturalnym. To tutaj najłatwiej o pomyłkę, przecież każdy przecinek, plus czy minus decydują o końcowym wyniku. I jeszcze jedno, w komisji była pani Sulima, a u niej ściąganie jest bardzo trudne. Jak się później okazało, obawy niektórych były słuszne. Sokole oko nauczyciela wychwyciło wszystkie próby matactwa uczniów.

Po zakończeniu testu wielu zdających zgodnie stwierdziło, iż jest na dnie rozpaczy. Optymiści pocieszali, że na pewno nie jest tak tragicznie, a 30% nie było wcale tak trudne do zdobycia. O tym jednak, przekonamy się dopiero otrzymując sprawdzone prace przez nasze panie matematyczki.

24 listopada Czwartek to kolejny, i ostatni dzień próbnych matur. Tego dnia przyszło nam zmierzyć się z wybranym przez nas językiem obcym. W naszej szkole uczniowie wybrali 3 języki: język angielski, rosyjski i niemiecki.

Czekając na korytarzu przed egzaminem słychać było w kółko powtarzane pytanie: „Jaki będzie list: formalny czy nieformalny”, „A co z krótką formą?”. Otwierając arkusz wielu z nas zerkało od razu do zadania 7 i 8, wielu z nas odetchnęło z ulgą, w części pisemnej trzeba było stworzyć list do przyjaciela. Pisaliśmy go wielokrotnie, więc nie powinno być większych błędów.

Egzamin z języka obcego trwał jedynie 120 minut. Gdy się zakończył, a kolejne osoby wychodziły "na wolność" można było zauważyć mieszaną atmosferę. Część uczniów wychodziła ewidentnie zadowolona z uśmiechem na twarzy. Niektórzy byli rozczarowani gdyż jak wiadomo pewnych pomyłek nie da się uniknąć a słówka lubią ulatywać z głowy.

Każdy z nas, zdających ma własne zdanie na temat testów. Nasze wątpliwości co do wyników rozwieją się dopiero po sprawdzeniu egzaminów.